Janusz Gajowniczek

Mam na imię Janusz, mam 56 lat. Niedawno w Szpitalu w Siedlcach wykryto u mnie 7-centymetrowy guz GIST przy samej trzustce. Lekarze od razu zaproponowali operację z usunięciem dużej części trzustki, ale to oznaczałoby, że do końca życia byłbym skazany na zastrzyki i ścisłą dietę. Bardzo się tego boję – nie chcę żyć tak okaleczony, jeśli istnieje inna szansa.

Sytuacja jest dla mnie szczególnie trudna, bo od dziecka choruję na epilepsję. Z powodu tej choroby nigdy nie mogłem podjąć pracy zawodowej, utrzymuję się z najniższej renty i nie założyłem rodziny. Lata przyjmowania silnych leków bardzo osłabiły mój organizm, dlatego standardowe leczenie: chemia, operacja, a potem znowu chemia, to dla mnie ogromne ryzyko.

Rodzina pomogła mi znaleźć dwóch lekarzy, którzy wspólnie prowadzą terapię wspomagającą: wlewy dożylne i naturalne preparaty. Dają mi one nadzieję, że guz się zmniejszy i będzie można przeprowadzić mniej inwazyjne leczenie. Niestety, koszty są ogromne – do tej pory wydaliśmy już około 20 000 zł, a na kolejne wydatki zwyczajnie mnie nie stać.

Dlatego proszę o pomoc w zebraniu środków na dalsze leczenie. Każda wpłata to dla mnie szansa na życie i nadzieja, że uda się uniknąć tak poważnego okaleczenia.

Proszę, pomóżcie mi w tej walce.